TEMAT DNIA: Rozmawiamy o zdrowiu.
- Ćwiczenia.
2. „O źrebaku, który nie doceniał posiadanego zdrowia” Marlena Szeląg –słuchanie opowiadania i rozmowa na temat zdrowia i choroby.
Zielona polana i las tuż obok bystrego górskiego potoku były domem wielu zwierząt, także dzikich koni. – Ihaha, zobaczcie, jaki jestem szybki! Kiedyś na pewno wygram mistrzostwa w bieganiu! – cieszył się źrebak Ferduś, bijąc swój nowy czasowy rekord galopowania. – Tak, kiedyś na pewno zostaniesz mistrzem! – przytaknęła sarenka Lola, która była jego najlepszą przyjaciółką. – A teraz chodź, odpocznij obok mnie! Kiedy tak razem wylegiwali się na polanie, muskani przez ciepłe promienie słońca, wiatr przywiał niedaleko nich kartkę z gazety. Ferduś od razu się nią zainteresował. – Co to jest? – To kartka z gazety. Pewnie należy do człowieka – pouczała przyjaciela sarenka. – O rety, rety! Nigdy czegoś takiego nie widziałem! Ciekawe, co na niej jest? Idę zobaczyć! – zawołał podekscytowany Ferdek i pobiegł obejrzeć papier. Była to kartka z dziecięcej gazety przedstawiająca zabawkowe kolorowe kucyki, różnobarwne jednorożce i latające koniki zwane pegazami. Ferdek otworzył oczy ze zdumienia. Bardzo urzekły go te piękne istoty, których nigdy w życiu nie widział. – Jakie one piękne! Cudowne! A te… te mają nawet skrzydła! Mogą wzbijać się w przestworza i latać wysoko, ponad szczyty gór, do samych chmur i gwiazd! Też tak bym chciał… – rozmarzył się źrebak. – Ferdku, to są bajkowe stworzenia. Takie na świecie nie istnieją – wytłumaczyła Lola, po czym czmychnęła do lasu. Miała jeszcze parę rzeczy do zrobienia. Ferdek został sam i nadal wpatrywał się w kolorowe kucyki z gazety. Jeszcze bardziej zapragnął latać. Wstał i zaczął podskakiwać, próbując ze wszystkich sił unieść się w powietrze. Bezskutecznie. Po wielu nieudanych próbach latania usiadł smutny i zrezygnowany na trawie. Zapłakał. Całej tej sytuacji zza krzewów przyglądała się nieustępliwie jakaś dziwna istota. Nie było to zwierzę, nie był to człowiek. Gdy źrebak szlochał, odważyła się podejść do niego. – A ty, kim jesteś? Nigdy tu kogoś takiego nie widziałem… – zapytał zaskoczony konik. – Ja jestem leśnym skrzatem. Na imię mam Berecik i myślę, że jestem w stanie ci pomóc – powiedział zachęcająco nieznajomy. Źrebak ożywił się i z entuzjazmem w głosie powiedział: – Naprawdę! Ihaha! Zrobię wszystko, żeby tylko chociaż na chwilę wzbić się w powietrze! – Widzisz, tak się składa, że możemy sobie nawzajem pomóc. Ja jestem już starym skrzatem. Bardzo choruję i chciałbym chociaż na chwilę znowu poczuć się zdrowy. Ty jesteś młody, silny i zdrowy, a chciałbyś latać. Oto moja PROPOZYCJA. To jest magiczny napój. Jeśli razem go wypijemy, to tak, jakbyśmy zawarli ze sobą pakt. Ty oddasz mi swoje zdrowie, a ja sprawię, że będziesz latał. Zastanów się dobrze, czy ci to odpowiada. – Oczywiście, że odpowiada! Nie boję się choroby, w końcu konie mają końskie zdrowie! – Ferdek bez namysłu wypił pół flakonika czarodziejskiej mikstury. Skrzat posmakował drugiej połowy i powiedział: – Od jutra zaklęcie zacznie działać. Jeśli jednak rozmyślisz się, wypij tę zieloną miksturę z tej oto buteleczki, a wszystko będzie po staremu. Tylko pamiętaj, zrób to jutro o północy, inaczej napój straci moc! – to mówiąc, skrzat przekazał flakonik z tajemniczą zieloną miksturą źrebakowi i uciekł. Kiedy następnego dnia Ferdek obudził się, zauważył, że na jego grzbiecie wyrosły wielkie, piękne, kolorowe skrzydła. Pomachał nimi i wzbił się w powietrze. On latał, naprawdę latał! Wszystkie leśne zwierzęta przecierały oczy na widok fruwającego konia. Nawet Lola nie mogła w to uwierzyć. Szczęście źrebaka nie trwało jednak zbyt długo, bo z godziny na godzinę czuł się coraz gorzej, zdrowie powoli go opuszczało. Coraz bardziej bolały go kości i mięśnie, gorzej widział i słyszał, ledwo miał siłę się ruszyć. Przez to wszystko odechciało mu się biegać i latać. Dopiero wtedy docenił to, jak bardzo wartościowe jest zdrowie, którego tak łatwo i bez namysłu się pozbył. Ciężko chory, obolały, wyczekiwał środka nocy, by móc wypić tajemniczą zieloną miksturę. Równo o północy, nie zważając już na nic, w pośpiechu wypił magiczny napój. Następnego dnia rano źrebak znów był rześki i pełen energii. Co prawda nie umiał latać, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Cieszył się, że znowu ma siłę i może biegać. A zdrowia nie zamierzał już nigdy nikomu oddać, bo zrozumiał, jaki to wielki skarb.
3. Rozmowa. Rodzic zadaje dziecku pytania do wysłuchanego utworu:
- Jakie zwierzęta występowały w opowiadaniu?
- Jak miały na imię?
- Co przywiał na polanę wiatr?
- Dlaczego źrebaka zafascynowała kartka z dziecięcej gazety?
- Kto pojawił się na polanie, gdy koń zaczął szlochać?
- W jaki sposób skrzat spełnił marzenie Ferdka o lataniu?
- Dlaczego Ferdek żałował swojej decyzji o zawarciu umowy ze skrzatem?
- W jaki sposób źrebak powrócił do zdrowia?
4. Pokoloruj konika.
Miłej zabawy!
P. Jola